Mam nadzieję, że już go nie karmisz? Przesypia całą noc? Jak to śpi z tobą?! A on cały czas na rękach… Może jakby go zostawić samego w łóżeczku, to wypłakałby się i w końcu zasnął? Kojarzysz tego typu hasła? A może sama dawałaś takie porady, kiedy jeszcze nie miałaś dzieci? Jedno jest pewne, bez względu na to, jaki styl rodzicielstwa wybrałaś i tak od pewnych osób usłyszysz, że „rozdziadowałaś” swoje maleństwo. Jeśli chcesz naprawdę narazić się na oceniające i lekko drwiące uwagi, mam dla ciebie miniporadnik, dzięki któremu dowiesz się, jak rozdziadować dziecko. Ale tak totalnie, do cna!
Karm piersią
To chyba najbardziej wdzięczny temat do uwag, głupich żartów, a po skończeniu przez dziecko roku – bulwersu i oburzenia. I to nic, że mleko matki ma tyle składników odżywczych i zdrowotnych dla dziecka, ile cukru w Coca Coli. Że tyle zalet dla dziecka (budowanie odporności, lepsze trawienie, poczucie bezpieczeństwa i bliskości) i dla mamy (zmniejszone ryzyko zachorowania na raka piersi czy na depresję). Że to wygodniejsze, bo nie trzeba wstawać, przygotowywać mleka, a potem myć butelek. Że to oszczędność jednak duża. Mimo to, jeśli naprawdę chcesz usłyszeć, że „on jest już za stary i w ogóle to już dałabyś spokój, bo potem to go nie odstawisz do przedszkola, a to twoje mleko to bezwartościowa woda z laktozą”, karm piersią.
Noś na rękach
Płacze, stęka, domaga się uwagi i… chce na ręce. Dlaczego? Bo tak go nauczyłaś i rozpuściłaś! To nic, że dziecko potrzebuje bycia blisko rodzica, a gdy coś go boli (np. zęby) albo jest już zmęczone, jedyne, co pomaga, to uścisk i czuły dotyk mamy. Szczytem jest to, że w koszu leży sterta niewyprasowanych ubrań, a na obiad znów makaron, a Ty bawisz się z dzieckiem i pokazujesz mu świat. Niemowlę ma się samo sobą zajmować, zadowalać włączoną bajką i oczywiście samo usypiać, a jeśli nie… będzie przez ciebie rozdziadowane.
Usypiaj
Dorosły człowiek, kiedy jest zmęczony, kładzie się, zamyka oczy i śpi. Dlaczego dziecko tego nie potrafi? Po co go nosić, bujać, tulić, głaskać? Przecież to szczyt „rozwiezienia”. Włączyć mu kołysankę, dać smoczka, włożyć do łóżeczka i niech śpi. Jeśli będzie płakać, wrzeszczeć, rozpaczać aż się spoci z tego wysiłku, ty spokojnie zamknij drzwi, włóż do uszu stopery i ciesz się chwilą spokoju. Któregoś dnia przestanie płakać, bo zorientuje się, że mama i tak do niego nie przyjdzie. Wtedy usłyszysz z ust trenerów życia słowa pochwały. No chyba, że znów chcesz narazić się na ostrą krytykę. Wówczas noś, przytulaj, kołysz, śpiewaj, noś, przytulaj, kołysz, śpiewaj.
Śpij blisko dziecka
Jak to śpi z wami?????!!!!! Nigdy nie zapomnę tej reakcji jednej znajomej. Dziecko ma swoje piękne łóżeczko, modnie urządzony pokoik i powinno w nim przesypiać całe noce. Jeśli do tej pory nie nauczyłaś go spania poza waszym łóżkiem, licz się z tym, że nie wyjdzie z niego przynajmniej do imprezy z okazji sweet sixteen.
Pozwalaj się ubrudzić i zrobić bałagan
Po to dziecko ma trzy kartony zabawek, żeby się NIMI bawić. Jeśli pozwalasz mu otworzyć szafkę z artykułami spożywczymi oraz garnkami, jesteś co najmniej niepoważna. Na pewno się skaleczy, coś rozleje albo połknie trzy ziarenka płatków owsianych. Skoro dajesz mu wolną rękę w grzebaniu przy mąkach, makaronach i cukrze, dziecko wykorzysta twoją dobroć w innych sytuacjach. A to pierwszy krok do rozdziadowania. Pamiętaj, dajesz mu palec, weźmie całą rączkawiczkę – jak to mówił mój siostrzeniec (swoją drogą, to super zabawa!). A do tego, non stop bałagan. Jak żyć!
Jeśli wciąż zastanawiasz się, czy dobrze robisz, pozwalając swojemu dziecku na wymienione wyżej akty wandalizmu i rozpusty, zapewniam cię, że tak. Twoje postępowanie „rozdziadowujące” jest prawidłowe. Oprócz bycia na językach bliższego i dalszego otoczenia, dajesz dziecku poczucie bezpieczeństwa, budujesz w nim zaufanie oraz relację, która jest fundamentem dla poczucia własnej wartości, niezbędnego do prawidłowego rozwoju. Amen.
Znam to! Ja to już jestem “patologią”, bo karmię prawie 15-miesięczne dziecko (no jak tak można!), śpi z nami, bałagan mam ustawicznie pewnie od ponad roku. A na niewyprasowane ciuchy mam sprawdzoną metodę – po prostu nie prasuję 😀 Ale dziecko zadowolone, najedzone, czyste (no dobra, czasem :D) – i to jest najważniejsze!
I spoko! Tak trzymać 😀 Ja ubranka wyprasowałam raz – przed porodem 😉
Od trzech lat nie prasuję.
A ostatnio usłyszałam komentarz w stylu: “Twoje dzieci się nie słuchają! Zrób coś z tym bo ludziom którzy się nimi opiekują jest ciężko! “.
No Karola, ZRÓB COŚ Z TYM KONIECZNIE, aby innym żyło się lepiej! 😉 Kto jeszcze nie prasuje? 😉